niedziela, 24 maja 2015

Korygujący kolor puder matujący Catrice!

Witam! Odzyskałam swojego laptopa i mogę działać znowu, trochę to trwało, że aż nie umiałam się zdecydować o czym napisać po tej dłuższej przerwę. Postawiłam na mój hit kosmetyczny ostatnich miesięcy, który już zachwalałam w skrócie na Instagramie, teraz czas na konkrety.
Matujący puder Catrice używam już od ponad 3 miesięcy, zakupiłam go w Hebe, kosztował coś koło 16 zł.
Słyszałam wiele dobrego o pudrach tej firmy i miałam spory dylemat, który z nich wybrać. Wybrałam ten ponieważ skusił mnie mix odcieni jakie ma ten puder, a nie znalazły się one tam przez  przypadek, czy dla samego efektu wizualnego. Taka kombinacja jest przemyślana, ponieważ każdy odcień ma swoją misję:
- różowy odświeża zmęczoną cerę,
- fioletowy ożywia ziemistą cerę,
- zielony neutralizuje zaczerwienienia,
- beżowy ukrywa przebarwienia.
 I właśnie ta wielozadaniowość przekonała mnie żeby przetestować kolejny produkt od Catrice,  które jak do tej pory mnie jeszcze nie zawiodły. Spodobało mi się też, że nie musiałam wybierać odpowiedni dla mnie odcień, ponieważ puder jest uniwersalny i pasuje do każdej karnacji. Uwielbiam go za to!


Aktualny wygląd- najbardziej opakowanie pokazuję zużycie, niż sam puder.:D

Teraz chcę się odnieść do tego co obiecuje Nam producent:
"Ultra-delikatny, jedwabiście satynowy puder koryguje i wyrównuje niedoskonałości. Promienna, zdrowo wyglądająca cera z naturalnym matowym wyglądem..."

Jeśli chodzi o niedoskonałości to ich nie kryje, ale wiadomo są trochę mniej widoczne. Co do wyglądu skóry zgadzam się w 150%! Cera rzeczywiście wygląda zdrowo, promiennie i naturalnie. Jest lekki i niewidoczny na twarzy, ale efekt dajeeee :D i o to chyba chodzi każdej z Nas.
Kolejny plus za efekt matujący, utrzymuje się ok. 8h, w zależności co robimy itp. później mała poprawka i jak nówka.;) Mocną stroną jest także opakowanie, które jest porządne i ciężko sprawić żeby uległo zniszczeniu, szkoda tylko że nie ma lustereczka!:P No, ale cóż było by już za idealnie. Z tego co na razie mogę stwierdzić jest też bardzo wydajny dopiero po 2 miesiącach było widać jakieś zużycie i teraz po 3 też dużo go nie ubyło, a używam go prawie codziennie.
A na koniec najważniejsze, prawie zapomniałam! Nie zapycha skóry i nie zauważyłam żebym przez niego miała jakieś problemy z cerą, a zdarzało mi się tak z pudrami. No to teraz znacie już moją opinie, jak kogoś interesuje puder to bardzo polecam! Ja jestem zadowolona zresztą jak znaczna większość jego użytkowniczek. Miłego weekendu kochane! :)


piątek, 1 maja 2015

Ratunek w sprayu- suchy szampon Batiste!

Witam Was w w pierwszym dniu maja! Pogoda u mnie nie za ciekawa, mam nadzieje że nie będzie tak przez cały maj, bo ja chce słońce! Dużo słońca!:) Jakiś czas temu (3 miesiące dokładnie) mogłyście zobaczyć na Instagramie moje zakupy z cocolita.pl, gdzie zamówiłam między innymi suchy szampon BATISTE XXL VOLUME i to właśnie on jest gwiazdą tego posta.
Wcześniej pisałam już o suchym szamponie z Sayossa (kliknij tutaj) więc dzisiaj będę trochę je porównywać ze sobą.


   Firma Batiste oferuję Nam mnóstwo przeróżnych rodzai suchych szamponów, np. odpowiednie do koloru włosów, o różnych zapachach itd. Jest to wielkim plusem, bo możemy znaleźć odpowiedni dla Nas produkt. Mnie kusiły różne zapachy, ale jednak postawiłam na efekt objętości. Mam grube, długie włosy, więc w kryzysowych sytuacjach miałam nadzieje, że ten produkt również uniesie fryzurkę, w szczególności włosy z przodu, bo właśnie je pierwsze dopada kryzys :D


   Z zadowoleniem mogę powiedzieć, że ten produkt daje rade! Odświeża włosy, bardzo fajnie je unosi, dlatego uważam, że sprawdza w 100%. Jedyne co mnie w nim denerwuje to to, że pomimo że włosy wyglądają świeżej to w dotyku są twardsze (jak po lakierze), ale na etykiecie możemy przeczytać, że również usztywnia i utrwala fryzurę, czyli wszystko się zgadza. Stosuję go tylko w razie potrzeby, kiedy chcę żeby włosy wyglądały jak trzeba tu i teraz, myślę że przy tej konieczności nie jest to aż takie ważne. Plusem jest również, że nie zostawia śladów na ubraniach, włosach, ale tak jak i Sayoss "kurzy" nasze meble, dlatego polecam używać go w łazience. W porównaniu do Sayossa jest bardzo wydajny, mam dopiero końcówkę po tych ponad 3 miesiącach, a mają taką samą pojemność, przy czym Sayoss służył mi połowę krócej! O zapachu nie będę dużo mówić, bo jak komuś zależy to kupi sobie odpowiedni dla siebie, w tej wersji jest spoko, może lekko duszący, ale raczej nie wyczuwalny na włosach. Na koniec cena.: ok. 16zł. Na promocji można go dorwać taniej, czyli tak samo jak z Sayossem, no ale przy jego wydajności bardziej opłaca się Batista.

To by było na tyle, jeśli ktoś potrzebuje jeszcze informacje jak aplikować suchy szamapon znajdziecie, ją w tym poście o Sayossie. Ja zużyje mojego Batista do końca to zaraz kupię nowy, tylko się zastanawiam czy nie zaszaleć i nie kupić innego rodzaju, czy zostać przy tym już sprawdzonym.:P Jak polecacie jakiś piszcie koniecznie w komentarzach, a jaki w końcu kupię dowiedziecie się na pewno na moim Instagramie. Teraz życzę Wam miłego weekendu majowego, odpoczywajcie, bawcie się dobrze!:)  Ja miałam w planach grilla dzisiaj, ale jak już pisałam pogoda nie zachwyca. Na szczęście są jeszcze inne opcje!